Archiwum 13 kwietnia 2009


Dawno tu nie zaglądałam
13 kwietnia 2009, 00:37

Kochani moi... mamy tyle zaległości... ostatnio miałam tyle spraw na głowie, zę nie miałam czasu, a nawet chęci, żeby tu zaglądnąć.

Ale spoko... nie martwcie się, zaraz nadrobimy wszystkie zaległości. Nawet nie macie pojęcia ile się wydarzyło... i jak moje życie uległo poważnym zmianom... bardzo. Ile się nauczyłam... o jakie doświadczenia jestem bogatsza. Już nawet nie chodzi o życie zawodowe, a bardziej o prywatne.

Poznałam jakiś czas temu super chłopaka... zaraz... no nie wiem czy super, bo teraz już tak do końca nie uważam. Poznałam jego wady, a co najgorsza prześwietliłam go już tak, że więcej już wiedzieć nie chcę...

ale po kolei...

28 lutego miałam z moim zespołem próbę w Rybniku. To była pierwsza próba przygotowująca do Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Zamierzałam wystąpić w kategorii poezji śpiewanej... o w końcu zrozumiałe... moja działka :)

I wybrałam takie utwory, do których potrzebowałam flecistę. A więc tego dnia kolega Dominik przyprowadził Pawła... już od pierwszego wejrzenia mi się spodobał. Pamiętam jak wszedł przez te zielone drzwi naszego białego domku (gdzie mieliśmy próby). Piękny, młody, przystojny... Brązowe piękne, lśniące włosy (nie przesadzam... ja widziałam w nim ideał mężczyzny) Ale co najważniejsze... piękne błękitne i zniewalające oczy!!! Zakochałam się w jego wyglądzie od pierwszej sekundy poznania... ale powoli... myślałam wtedy... to tylko wygląd, więc nie zakochuj się od razu! No i tak też było... najpierw flirtowaliśmy. Od pierwszej próby. Zauważyłam, że też wpadłam mu w oko. Było widać już z kilometra, że tak nas ciągnie do siebie... przyciągało nas jak magnes... niesamowite uczucie. Wiedziałam, że wszystko co robię było z wzajemnością. To nie było więc takie zwykłe flirtowanie...

3 próba była u mnie w domu... Paweł zakumplował się z moją mamą... a mama była pod wrażeniem nowego kolegi. A nawet więcej... namawiała mnie,a może przekonywała (bo użyłam zbyt przesadnego słowa) Przekonywała mnie, że Paweł jest super chłopakiem, żebym sobie darowała Rudego ( z którym próbowałam kręcić) i żebym pomyślała jak fajnie mogłoby być z Pawłem. Wesoły, szurnięty (taki jak ja) chłopak. W dodatku muzyk... gra na 7 instrumentach, zakochany w muzyce po uszy. Czegoż chcieć więcej. W dodatku tez do mnie kręci. Byli byśmy idealną parą... Wszędzie byśmy razem jeździli, śpiewali, grali i występowali na różnych scenach. Bylibyśmy zakochani, szczęśliwi, kochali byśmy się w sobie i w muzyce nawzajem. Mielibyśmy piękne życie... oboje lubimy podróżować, imprezować :)

Mamie spodobał się Paweł... to już była połowa sukcesu. Potem już wszystko szło z górki. 14 marca byl konkurs... zachowywaliśmy się z Pawłem raczej jak para kochanków... dwóch zakochanych dla których świat mógłby wcale nie istnieć a liczyła się tylko wspólna obecność... trzymaliśmy się za ręce, obejmowaliśmy, tuliliśmy, całowaliśmy po policzkach i w usta ( oczywiście skromnie :P bo nie byliśmy para) emocje i klimat wieczoru... zapalone świece, zgaszone lampy, mrok, nastrojowa muzyka sprawiły, że zachowywaliśmy się jak para młodych, głupich i zakochanych. Liczyło się tylko to, że razem byliśmy szczęśliwi. Przed występem Paweł dał mi swój zegarek.... głęboko wierze, ze magiczna siła tamtych wydarzeń, nawet i zegarem miały wpływ na to, że przeszliśmy dalej. Pomijając fakt, ze występ był fenomenalny (skromna ;P) Jak ogłaszali wyniki to Paweł podniósł mnie i okręcił... taki motyw z ,,dirty dancing". Cała sala, mnóstwo znajomych, moi rodzice, muzycy widzieli t... niewtajemniczeni byli pewni, ze jesteśmy parą...

Po konkursie u mnie w domu była impreza... prosiłam,żeby koledzy zostali na noc... choć głównie to chodziło mi o Pawła... :)

Ale Paweł miał rano z zespołem jakieś przesłuchania, więc nie mógł zostać... zapewnił mnie,ze mi to wynagrodzi i umówił się z moim tatą, ze 27 marca u mnie robimy imprezę i on zostaję na noc... tak jak chciałam... rzuciłam się Pawłowi na szyję... powstrzymywałam emocję, choć tak naprawdę miałam taką ochotę go pocałować!

A później szło już z górki... przeszedł z moim tatą na ,,Ty". Moją mamę prosił, aby pozwoliła mi pojechać z nim do Anglii na wakacje do cioci... o dziwo... moja mama się zgodziła! Nie wierzę... mama puści mnie samą do Anglii! Z Pawłem.... :))))))))))))))))))))))))))))))))

O 1:30 zaczęli się zbierać... nie mogliśmy się rozstać... ale w końcu trzeba było... oddałam Pawłowi zegarek i pocałowałam... oczywiście w policzek. Dlaczego tylko w policzek!!! Cholera! Teraz żałuję...

Na następnej próbie było trochę niezręcznie... pod koniec postanowiłam, że musimy poważnie pogadać... powiedziałam Pawłowi wszystko... co czuję i zapytałam czy jest szansa, ze będzie jeszcze piękniej niż w sobotnią konkursową noc? Obiecał mi, że jak zda maturę ( jest w klasie maturalnej) i jak wszystko się ułoży to na pewno nam się uda... Na razie nie chce się wiązać, bo to obowiązek, a on jest tak zalatany, ze nie miałoby to sensu. No ja w sumie też mam tak napięty grafik, że nie wiem jak mielibyśmy się spotykać (choć tak naprawdę bolało mnie serce, gdy to mówiłam. Miałam ochotę powiedzieć mu, że wszystko bym dla niego rzuciła! Ale wstrzymałam się... dlaczego?!) Zapytałam czy aby na pewno chodzi o czas? Czy jest jakaś inna dziewczyna? Powiedział, ze kolega z jego zespołu ma córkę w moim wieku i że na siłę chcę ich zeswatać, ale mam się nie martwić, bo ona mu się nie podoba, nic do niej nie czuję i nic z tego nie będzie. Powiedział mi, że ,,mam się uzbroić w cierpliwość i że będzie dobrze" Poczekamy do wakacji. Zaufałam mu.

Od tej pory do dziś już go nie widziałam! :( Najgorsze jest to, że na kolejny etap OKR potrzebowalam muzyka... a Paweł nie zjawił się na żadnej próbie... myślałam, że go zabiję... choć nie wiedziam bardziej za co. Za to,ze go tak dawno nie widziałam i ze cholernie tęsknię, czy za to, że zawali mi występ i karierę! Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy, maile... na nic! Co jest grane? Ani na moje wiadomości ani na kolegów...

Akurat byłam u koleżanki na urodzinach... trochę wypiłyśmy z dziewczynami i pozwierzałam im się... opowiedziałam o Pawle. Niemalże wszystko. Koleżanka postanowiła z zastrzeżonego numeru zadzwonić. Odebrał!!!!!!!!!!!!!!!!! Na spontana zaczęła wymyślać, by obadać sytuację... ja koniecznie chciałam się dowiedzieć co jest grane...

-,,Cześć... Paweł? Tu Kasia. Poznaliśmy się na konkursie w Raciborzu... pamiętasz?"

- ,,Ach tak... ta ładna Kasia! Jak mógłbym zapomnieć?" Ale ściema! On tam żadnej ?Kasi nie poznał, bo żadnej tam nie było...!

- ,,Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że strasznie mi się spodobałeś i że nie mogę o Tobie zapomnieć"

- ,, To może się spotkamy... za 40 minut na raciborskim rynku?"

- ,, A jesteś wolny? Masz dziewczynę? Nie byłoby to wobec niej fer..."

- ,,Mam... Madziunia moja kochana! Ale ona się o niczym nie dowie... zresztą pozwala mi na małe figo - fago"

 

Byłam w szoku! Córka tego faceta w zespole to Magda! A nawet już nie o nią chodzi! Co miało znaczyć ,,figo-fago"? To mnie też by tak zdradzał? Od razu dolałam sobie wina... A raczej bez ściemy... upiłam się!

I tak wróciłam do domu... nie chciałam mówić mamie... ale nie byłam sobą... wszystko wygadałam... ze szczegółami. Mama zaczęła mnie pocieszać... żebym się nie przejmowała, że nie jest mnie wart! Że będą inni!

 

Ale najgorsze jest to, że ja do teraz się z nią o Pawła kłóce... jestem zawsze w jego obronie. Mimo tego co mi zrobił i jaki jest ja... ja go kocham! I nie tylko za to co z nim przeżyłam i jak mi było  z nim dobrze... choć po części też, bo wiem, że z Pawłem jestem naprawdę szczęśliwa! On jest idealny dla mnie! Co z tego, że babiarz... mogę mu wszystko wybaczyć! Jestem w nim tak zabujana i nie umiem się wyleczyć... z Pawłem była bym szczęśliwa! Jest taki jakiego zawsze szukałam... w teatrze logiczne, ze muszę grać różne sceny... bardziej erotyczne, mniej, w dodatku pocałunki z rożnymi osobami są naturalne... to jest gra! Potrzebuję kogoś, kto nie będzie o to zazdrosny, kto nie będzie mi tego zazdrościł, kto nie będzie się za to złościł, a ja w zamian też pozwalałbym mu na inne granie z innymi... oczywiście zawodowo i na scenie... ale bylibyśmy wobec siebie szczerzy. Ja mówię mu o wszystkim, a on mi! I po sprawie...

Paweł dalej się nie odzywa, a ja załatwiłam już nowego akompaniatora... nie uratowałam życia to muszę chociaż uratować występ! nie poddaję się tak łatwo! Oj nie Pawełku!

I w ogóle... mam takie mieszane uczucia... z jednej strony Pawła nie nawidzę, a z drugiej nie potrzafi się złościći czuję, że jesdnak dalej go kocham... Za niedługo zwariuję! Już nie proszę, a raczej ządam wytłumaczenia! Paweł... żądam! Prawdopodobnie spotkamy się 27 kwietnia... na takiej jednej imprezie... no zobaczymy czy Paweł sam zacznie działać i wytłumaczy mi to co nabroił, czy będzie tak sztywno i nie bedziemy się odzywać (choć tego sobie nie wyobrażam, bo mamy razem grać kilka utworów z dedykacją... to na żywca bez próby będzie). może też jak znów go zobaczę zmięknie mi serce... nie wiem juz sama... źle się z tym wszystkim juz czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mam dość!!!